Historia zaczęła się 24 października br. kiedy to ujawniono zwłoki 85-letniego mężczyzny mieszkającego samotnie na Osiedlu Fabryczna w Lubaniu. W związku z niejasnymi okolicznościami jego śmierci prokuratura zarządziła sekcję zwłok, która odbyła się 28 października. Wykazała ona, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych i w związku z tym kilka dni później wydano synowi, jako jedynemu żyjącemu krewnemu, zezwolenie na pochówek i oryginał karty statystycznej. Dokumenty te są podstawą do wydania karty zgonu, bez której nie można otrzymać aktu zgonu, a tym samym pogrzebać zmarłego. Syn mieszkający w okolicy Chojnowa zobowiązanie do pochówku ojca podpisał, wyjechał do swojej miejscowości i… o zobowiązaniu chyba zapomniał, bo mijały dni, a zmarły ojciec nadal leżał w kostnicy.
Pogłoski o niepochowanym mieszkańcu Lubania dotarły do pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, co spowodowało natychmiastowa reakcję. Pracownik socjalny zgłosił do prokuratury informację, że Bronisław Wiśniewski nie został pochowany, jego zwłoki nadal przebywają w chłodni. Wprawdzie - jak twierdzi prokuratura – w momencie wydania zezwolenia na pochowanie zwłok kwestia pochówku należy już do najbliższych, a nie do niej, to jednak chcąc pomóc MOPS-owi, zleciła policji, aby udała się do syna zmarłego, do Chojnowa by sprawdzić, co się dzieje. Okazało się, że ten chować ojca nie ma zamiaru i z tego tytułu 18 listopada podpisał rezygnację z pochówku. Ale i tak, póki co, człowieka pogrzebać nie można. Bo podstawą do tego są oryginały wydanych synowi przez lubańską prokuraturę dokumentów. Jak zapewnia policja z Chojnowa, zostały one mu zabrane i już wysłano je do Lubania pocztą. Zmarły nadal leży w chłodni, a czas leci i co za tym idzie rosną koszty. Każdy dzień to prawie sto złotych. Już uzbierało się prawie trzy tysiące. Trzeba także do tego dodać koszty samego pogrzebu i kwota zamknie się około sześcioma tysiącami. Koszty oczywiście poniesie lubański MOPS. Być może uda się choć część z nich odzyskać w ZUS z zasiłku pogrzebowego ale jak na razie wygląda na to, że zasiłek ten wystarczy jedynie na opłacenie przechowywania zwłok w chłodni. Pozostałe koszty pokryte zostaną z budżetu miasta Lubań. A można by te pieniądze zagospodarować sensowniej, na przykład na żyjących i potrzebujących…
Zaistniała sytuacja nie jest pierwszym tego typu zdarzeniem, z którym spotykają się pracownicy MOPS. To już drugi w tym roku przypadek, kiedy członkowie rodziny pozostawiają ciało zmarłego w chłodni i nie podejmują jakichkolwiek czynności w celu zorganizowania pochówku, nie informują żadnej instytucji o tym, że nie mają zamiaru pochować zmarłego, nie dopytują czy ktoś im w tej sytuacji może pomóc, ot po prostu żyją nadal swoim życiem, jakby nic się nie wydarzyło.
Często zdarza się również, że członkowie rodziny (nieraz bardzo dobrze sytuowani) próbują wymusić na pracownikach MOPS dokonanie pochówku ich bliskich. Prawie żaden rozsądny argument nie trafia do nich. Odstępują od swych żądań dopiero w momencie gdy dowiadują się, że na klepsydrze będzie widniał napis, że o ceremonii pogrzebowej zawiadamia Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Lubaniu, co zawsze oznacza, że pogrzeb został sfinansowany z budżetu tej jednostki a nie rodziny.
Na podsumowanie tego artykułu można zadać tylko pytanie: co się stało z naszym społeczeństwem? Gdzie podział się kult i poszanowanie zmarłych? Czy już naprawdę upadły wszystkie normy moralne?
PS. Pogrzeb odbył się 28 listopada, jak tylko do MOPS-u dotarły odpowiednie dokumenty. Staraniem pracowników tej instytucji ceremonia odbyła się w sposób godny i podniosły. Ciało po ponad miesiącu spoczęło wreszcie w grobie.
(Teresa Kraska)
Z dnia: 2013-12-06, Przypisany do: Nr 23(478)